sobota, 25 września 2010

Cenzura w kwestii żywiołóW

Wymyślił ktoś kiedyś coś potrzebnego i pomimo, że kosztowało go to mnóstwo pracy to już tego nie ma. Przypałętało  się kiedyś coś i jest do dziś - wymyśliło się samo, ktoś to tylko nazwał a istnieje bo potomek małpy nie wie do czego służy – to cenzura, chyba najlepsze czym można potraktować oświecony umysł.
Jest fundamentem każdej kultury i religii, które stworzone przez człowieka na końcu swojej tezy zamiast kropki mają cenzurę co wbrew intencji posłańca daje jasną odpowiedź. Głupi człowiek szarpie się z nią bo musi się pochwalić, że wie, jak jest taki głupi to na pewno sam tego nie wymyślił i zgodnie z ideą ochrony własności intelektualnej wypadało by siedzieć cicho. Jest błogosławieństwem, pozwala pominąć jeden etap drogi poznawczej - jeżeli ktoś coś kiedyś zamkną przed innymi to biorę to z zamkniętymi oczami, znam ludzi i wiem, że gównem podzieliliby się od ręki.
Jest niewidoczna i kosmopolityczna, do wczoraj nikt się pewnie nie zastanawiał czemu Eskimosom nikt nigdy palmy nie przywiózł. Ten głupszy zapyta: po co? Mądrzejszy powie że ludzie to świnie. Bardziej cywilizowane kraje zatykają niewyparzone gęby prohibicją, władze wiedzą, że dopóki obywatel nie przemyje oczu alkoholem to nie wiele zauważy i nie wpadnie na to, że supeł na języku nie jest tylko ozdobą.
To może i zgubne ale myślenia i wódki staram się nie odmawiać i strach pomyśleć jakbym się czół, gdyby jeszcze to próbowali mi zabrać. Ni pozostaje nic jak wziąć patyk i rozgrzebać to gówno zanim zjawią się robaki zatuszować sprawę.
            Nie potrafię sobie przypomnieć ile miałem lat jak po raz pierwszy obejrzałem propagandową bajkę o Kapitanie planecie. 4 żywioły mówili: woda, wiatr, ogień, ziemia i jeszcze ten ciapaty - płeć do indywidualnej interpretacji co mówił ‘serce’. Świadome posunięcie gdyż nasze nietolerancyjne społeczeństwo nie brało go pod uwagę i dalej mamy 4. Ja znam piąty może mało patetyczny ale nie mówi się o nim bo człowiek nigdy nad nim nie zapanuje.
            Z całym szacunkiem dla wielkiej czwórki ale żaden sztorm nigdy mnie tak nie podtopił jak mój własny oddech po integracyjnym. Nie wierzę, że jestem pierwszym, któremu ani pasta ani płyn nie dały wybawienia. Lekarstwem jest czas, szósty żywioł szczuty botoxem ostatnimi czasy.
Klękajcie narody, bo kiedy smród staje się żywiołem to znaczy, że była okazja.


sobota, 4 września 2010